Są to jedne z najprostszych, a przy tym bardzo smaczne wegańskie kotlety. Jak widać na zdjęciach poniżej, bardzo ławo się formują i nie rozpadają, komu potrzebne jest jajko – helloł!

 

Składniki:

200 gramów kaszy gryczanej (czyli dwa woreczki)

3 cebule

pół szklanki słonecznika (opcjonalnie)

3 łyżki mąki kukurydzianej

sól, pieprz, pieprz ziołowy

olej do podsmażenia

 

Kaszę gotujemy, jeśli mamy w woreczkach to wysypujemy i gotujemy w garnku bezpośrednio. Gotując kaszę w woreczkach jemy ją z plastikiem i bez wartości odżywczych, które wylewamy wraz z wodą.  Jeśli mamy problem, bo kasza nie gotuje się na sypko (choć akurat w przypadku kotletów to zaleta), to wystarczy ją podprażyć na łyżce oleju i zalać wodą w proporcji 2 do 1, czyli dwie porcje wody na porcję kaszy. Jak już przebrnęliśmy przez ugotowanie kaszy, podsmażamy posiekaną cebulę, na koniec dodajemy 3 łyżki mąki kukurydzianej i 6 łyżek wody, porządnie mieszamy, chwilę jeszcze podsmażamy. Dodanie mąki z wodą sprawi, że kotlety będą się lepiej trzymały. Świetny patent, który podejrzałam na którymś blogu. Następnie kaszę z cebulą i słonecznikiem blendujemy, dodajemy przyprawy, mieszamy i możemy formować kotlety. Słonecznika możemy pominąć lub zastąpić czymś innym, mamy tu szerokie pole do popisu.

Po uformowaniu kotletów możemy je jeszcze odstawić do lodówki, żeby stężały, ale te formują się tak ładnie, że możemy ten etap pominąć. Możemy je usmażyć na patelni na niewielkiej ilości oleju lub upiec w piekarniku. Jeśli chcemy je upiec pamiętajmy, żeby papier posmarować cienką warstwą oleju i każdy z kotletów także, wtedy po wyjęciu będą fajnie przypieczone.

 

 

I to wszystko, naprawdę są takie proste, można jeść je np. z sosem szpinakowo – pieczarkowym. Mniam polecam!