W Warszawie mamy wegański raj, naprawdę powinniśmy się cieszyć, mamy stricte wegańskie lokale z: pizzą, burgerami (i to kilka), hot dogami, jedzeniem meksykańskim, jedzeniem polskim (i to nas chyba odróżnia od innych krajów, że u nas można zjeść nasze narodowe dania w wersji wegan, a nie tylko burgery) i chińsko-wietnamskimi, oczywiście również indyjskim. I wiele innych fajnych opcji wegańskich w zwykłych lokalach. Ja dziś chciałam napisać właśnie o tym chińskim, a właściwie wietnamskim.
Pamiętam jak otwierał się pierwszy Loving Hut ten na ul. Jana Pawła, była to chyba pierwsza wegańska knajpa w Warszawie (jeśli się mylę to napiszcie proszę, kto był pierwszy z wegańskich miejsc). Otworzył się w listopadzie 2010 roku, teraz są dwa lokale, drugi na Waryńskiego (przy metrze Politechnika). Na otwarciu nie byłam, poszłam tam później i powiem szczerze, że po pierwszej wizycie byłam zawiedziona. Jak zobaczyłam te plastikowe kwiaty, jako ozdoby, menu z którego mało wynikało i jeszcze problem z dogadaniem się z osobą obsługującą, do tego to co zamówiłam mi nie smakowało. Jak zawsze dała im drugą szansę i za każdą kolejną wizyta smakowało mi coraz bardziej.
Dlatego teraz jestem tam stałym bywalcem, poza tym osoby, które lubią mięso też chętnie tam chodzą, więc nie ma problemu przy wyborze miejsca :). Ceny są niskie jak na Warszawę – można się najeść za 15 zł.
To co ja szczególnie polecam to zupa tajska!!! Jest przepyszna, mam tylko problem ze sztuczną krewetką i zawsze ją oddaję moim towarzyszom, bo jakoś mi nie przechodzi, ale innym smakuje.
zupa tajska loving hut |
Jedyne co bym zmieniła to to, żeby można było zamówić małą porcję, żeby jeszcze było miejsce na coś innego 🙂 Taka porcja jak widać na zdjęciu to koszt 15 zł :). Jest już możliwość zamówienia małej zupy tajskiej jej koszt to 10 zł.
To co również bardzo lubię to ich surówki, które składają się tylko ze startej marchewki, buraka i kapusty pekińskiej, ale ten sos! Nie wiadomo z czego jest, jest przepyszny, chyba z ogórka i jak widać groszku, ale reszta to tylko przypuszczenia. Królestwo za ten sos…
sałatka z Loving Hut |
Sałatkę można zamówić w zestawie lub samą, sama kosztuje 5 zł 🙂
To co również uwielbiam to sajgonki i golden rollsy, tu na zdjęciu te drugie, bardzo smaczne. Cena za 12 sztuk to 10 zł… jakieś pytania?
golden rollsy |
To co również jadłam i Wam polecam to: Bun Nem – sajgonki, makaron ryżowy, tofu smażone i surowe warzywa na dole troszkę rosołku, Mexican Wrap – bardzo dobra tortilla, Guru Rice – ryż z tofu i warzywami, Happy Plate – to jest mistrzowskie, tofu z warzywami obłożone papierem ryżowym i obsmażone :), Heavenly Salad – surowe warzywa z pysznym sosem i z czymś a’la kurczak na górze, Queen’s Noodle podobne tylko, że makaron z warzywami, a na górze to samo. W ogóle to wszystkie noodle Wam polecam, ważne co jest na górze, czy coś co udaje kurczaka, czy wołowinę, czy smażone tofu. Koniecznie też spróbujcie Bakłażan Deluxe – bakłażan jest zrobiony wybitnie. Vegan Ballsy to takie kotleciki z tofu też dobre, szaszłyka jadałam chyba tylko raz i był bardzo wysmażony, więc jeśli lubicie bardziej krwiste to dajcie znać załodze 😉
zupa Bun Oc |
Akurat z zup najbardziej lubię tajską i tylko ją jadam, tą na zdjęciu powyżej lubi za to mój współbiesiadnik 🙂
Nie macie się co bać glutaminianu czy innych syfów, bo oprócz tego, że Loving Hut to światowa sieć wegańskich barów, której głównym założeniem jest ratowanie zwierząt i planety, to nie chcą truć też ludzi więc używają naturalnych składników.
Ach i jeszcze jedno, ten post nie jest sponsorowany (choć trochę tak brzmi), bo oni reklamy nie potrzebują, piszę dla Waszego dobra, idźcie i spróbujcie 😉
Mieszkałam kiedyś obok Loving Hut. To był wtedy mój główny żywiciel. Tanio, smacznie… no nie opłacało się gotować. A porcje na tyle duże, że się jeszcze nieraz moje szczury najadły. Trochę za tym tęsknię, bo teraz odwiedzam ten lokal tylko czasami. Moim ulubionym zestawem od lat jest mała zupa szpinakowa i bakłażan deluxe. 🙂
A widzisz a mi właśnie te małe zupki nie smakują niestety (szkoda bo są małe), próbowałam tej szpinakowej ale to nie moje smaki, a bakłażan też uważam, że pyszny. W moim wypadku mieszkanie blisko loving hut mogłoby się źle skończyć – duża nadwaga 😉 Zgadzam się, że przy tych cenach nie opłaca się gotować.
A nie wnerwia Was, że wszystko smażone i tłuste? No chyba oprócz zup, ale tam tez leci to co smazone widze ;D
Rzeczywiście jest tam dużo smażonych rzeczy, ale nie mam wrażenia, że jest to strasznie tłuste w smaku – dobrze odsączają 😉 Mi w każdym razie bardzo smakuje. W zupie tajskiej nie ma nic smażonego jakbyś chciał/ła spróbować.
Ja kocham ich zupę Pho.
Jak wyjem swój krem imbirowo-soczewicowy, to skoczę na michę 🙂