Chciałabym opisać Wam naprawdę cudowne miejsce, stworzone przez wyjątkową kobietę, która postanowiła zmienić swoje życie, rzucić miasto na rzecz życia na łonie przyrody. Joanna Posoch, bo o niej mowa chciała żyć zgodnie z rytmem wyznaczanym przez naturę, znalazła ziemię położoną w malowniczym miejscu na Warmii, znalazła cudowny dom, który jednak znajdował się na Łemkowszczyźnie, więc jeszcze musiała zorganizować jego rozbiórkę i przeniesienie, ale co to dla niej…, potem przyszła fascynacja lawendą i tak powstało Lawendowe Pole.
Trafiłam tam przypadkiem będąc w Nowym Kawkowie, gdy poznałam Asię byłam pod wrażeniem jej bezpośredniości i ciepła, niedługo potem przejeżdżając tamtędy zatrzymaliśmy się w Lawendowym Polu na dwa dni. Jest to cudowne miejsce, pełne dobrej energii, pięknej przyrody i zapachu lawendy. Asia napisała książkę pt. Lawendowe Pole, w której dzieli się swoim doświadczeniem z wielu dziedzin, przeczytacie w niej m.in. o tym jak wybudować dom, jak zacząć uprawiać lawendę, znajdziecie w niej przepisy kulinarne oraz przepisy na kosmetyki z lawendy, naturalne środki czystości i wiele innych. Cokolwiek tu nie napiszę nie odda atmosfery tego miejsca, dlatego warto się tam wybrać.
Jak można poznać Lawendowe Pole?
Może po prostu pojechać i je odwiedzić, jak również Lawendowe Muzeum Żywe w Nowym Kawkowie, można skorzystać z oferty agroturystycznej i tam pomieszkać, choć tu warto się spieszyć, bo z miejscami jest kłopot, można zamówić sobie bukiet lawendy wprost do domu lub książkę lub olejek, można również zapisać się na organizowane przez Asię i inne osoby Wiejskie Warsztaty Alchemiczne.
Ja chciałam podzielić się z Wami przepisem na deser z Lawendowym Syropem, syrop oczywiście jest od Asi.
Składniki:
- Puszka mleka kokosowego 400 ml (u mnie firmy Kier)
- Szklanka mleka sojowego (lub innego roślinnego)
- 4 – 5 łyżek nasion chia
- 3-4 łyżki syropu lawendowego (plus po kilka kropel do dekoracji)
- Borówki
W misce mieszamy mleko kokosowe z mlekiem roślinnym, dodajemy syrop lawendowy i porządnie mieszamy, następnie dodajemy nasiona chia i znów mieszamy, tu warto się przyłożyć, żeby nasionka rozprzestrzeniły się równomiernie w całej masie. Wstawiamy do lodówki najlepiej na noc lub kilka godzin. Czas jest potrzebny żeby nasionka wchłonęły płyn i przez co deser stężej. Po wyjęciu znów mieszamy, tym razem delikatnie, przekładamy do pucharków bądź szklanek, po wierzchu skrapiamy jeszcze syropem lawendowym i dodajemy umyte i osuszone borówki.
Przez dodatek syropu z lawendy deser jest naprawdę wyjątkowy, cudownie orzeźwia i chłodzi w te upalne dni.
Ps. Nie bójcie się nasion chia, choć teraz jest na nie nagonka, taka ilość nie zaszkodzi. Warto być uważnym, na mądrości dietetyków, bo „zeznania” na temat tego co jest zdrowe lub nie, zmieniają się średnio raz do roku. Warto jeść wszystko z umiarem, nie przesadzać z żadnym produktem i słuchać swojego organizmu, bo to Ty sam(a) jesteś ekspertem i wiesz co Ci służy, co nie.