Na przełomie października i listopada odwiedziłam Barcelonę, było wciąż bardzo ciepło, ludzie kąpali się i opalali na plaży, a turystów wciąż było bardzo dużo. Próbowałam wyobrazić sobie jakie tłumy muszą być w sezonie, ale chyba nie chcę tego robić… Uwielbiam wszelkie bazary, więc nie będzie pewnie zadziwiające, że uwiodła me La Boqueria, bogactwem egzotycznych owców, grzybów, słodkości, koktajli i innych przysmaków. Najwięcej zdjęć jedzenia pochodzi właśnie stamtąd.
brama do raju |
czekoladki wszelkiej maści, ale nie one mnie przyciągały |
tylko pięknie wyglądające owoce |
czerymoja, ice cream fruit |
Owoc ten występuje podobno tylko w Ameryce Południowej i Hiszpanii, bardzo źle znosi podróż, przez co nie jest szerzej znany. Bardzo mi smakował, bo jest taki kremowy i słodki. Kupiłam kilka sztuk, które przywiozłam ze sobą, ale wszystkie wylądowały w śmieciach, bo się zepsuły, więc może naprawdę nie można go odrywać od miejsca gdzie rośnie i jeść tylko tam 🙂 Jadłyśmy go codziennie na śniadanie zapijając koktajlem.
Pitaja, smoczy owoc, zdecydowanie lepiej wygląda niż smakuje |
U nas widziałam go jedynie w wersji białej z czarnymi pestkami, tam tych kolorów było więcej, jednak smak był słabo wyczuwalny, ale jako dekoracja jest świetny.
marzy mi się dostęp do takich wspaniałych owoców (które mają smak) u nas |
bogactwo rydzy |
Zwróćcie uwagę, że cena rydzy w Barcelonie jest niższa niż u nas… W ogóle mają bogactwo grzybów, dużej części nigdy nie widziałam. Jedyne czego żałuję, że nie trafiłam np. na rydze w restauracji, żeby spróbować w ich wykonaniu.
najróżniejsze grzyby te kolory i kształty! |
czekoladki również w wersji na halloween |
bycie weganinem z dostępem do takich produktów to bułka z masłem 😉 |
koktajle na śniadanie |
na bazarze jest też miejsce z wegańskim falafelem |
oraz knajpa organic, gdzie też są opcje wege |
Żeby nie było, że jestem zboczona na punkcie jedzenia, będę przetykała innymi zdjęciami 🙂
kolejna wege knajpa tym razem ich specjalnością były burgery |
Nie jadałam ani w falafelu, ani w knajpie z burgerami, bo uwielbiam próbować regionalnych smaków, a nie oklepanych dań wegańskich. Uważam, że pod tym względem mamy w Warszawie dobrze, że u nas w wegańskiej knajpie dostaniesz również coś bardziej tradycyjnego niż burger.
intuicja zaprowadziła mnie do wegańskich lodów |
knajpa wyglądała super, miała taki meksykański charakter, a lody były pyszne |
nie wszystkie były wegańskie, ale duża część, mogłyśmy też sobie popróbować przed zamówieniem |
moje były pyszne |
w bardzo tradycyjnej restauracji można dostać tapas, które w dużej części są wegańskie |
no i sangria jest wegańska |
To znalazłam wieczorem i się skusiłam, ale nie było dobre |
tu po raz pierwszy zobaczyłam papużki, mają gniazda w liściach palm |
miałyśmy bardzo dużo szczęścia, udało nam się kupić bilety do Sagrady w tym samym dniu, akurat na zachód słońca |
było na co popatrzeć |
wegański sklep |
Duży wybór produktów, ale polskie sklepy depczą im już po piętach, większy wybór serów, ale droższe niż u nas. ja kupiłam sobie jeden do spróbowania.
wegański ser i „chorizzo” |
Ser był dość dziwny w smaku, co prawda ładnie się topił, ale miał jakiś dziwny posmak i nie można było dużo zjeść, na pewno violife lepszy. Chorizo nie moje klimaty.
i znów lody |
Amorino znalazłyśmy też w Mediolanie i tam po raz pierwszy spróbowałam sorbetu o smaku gorzkiej czekolady – pychota. To właśnie taka chyba włoska specjalność, ale w Barcelonie również często spotykana i na Bałkanach też jadałam. Dzięki komentarzowi Marty już wiem, że w Warszawie są w Jednorożcu, jeszcze nie próbowałam. Jadłam takie lody we włoskiej lodziarni w Poznaniu.
sorbet z gorzkiej czekolady i mango |
znalazłyśmy świetną mała knajpkę z fajnymi cenami |
paella wegetariańska |
Tradycyjna paella tu w wersji wegetariańskiej, a może i wegańskiej, bo jedyne co mogliby do niej dodać to masło.
znów jakieś wege miejsce |
to było niestety zamknięte |
ja chce dostęp do takich warzyw w takich cenach w Polsce |
Las Arenas |
Wcześniej arena na której odbywały się walki byków, teraz centrum handlowe. Walki byków zostały zakazane w Katalonii chyba w 2012 roku, niestety w innych miastach Hiszpanii jeszcze się odbywają. Ktoś tu jest lekko opóźniony…. takie barbarzyństwo w XXI. wieku?
widok z pałacu narodowego |
papugi i gołębie się kumplują |
fajnie gdyby u nas też mogły żyć na wolności, otwierałabym wtedy wszystkie napotkane klatki… |
Wybrałam się do wegetariańskiej knajpy Vegetalia, to co mnie zasmuciło, to mała ilość opcji wegańskich, dlaczego ravioli z tofu nie były wegańskie? kto włożył do ciasta jajka? po co? Na te pytania nie znalazłam odpowiedzi, ale zjadałam dobra zupę.
sangria jest wegańska z natury 😉 |
zjadałam też jakieś kotleciki, były ok |
Szukałam też wegańskiej cukierni o której przeczytałam na happy cow, niestety jest już zamknięta i w jej miejscu jest zwykła cukiernia bez wege opcji.
Najlepszą wegańską rzeczą jaką zjadałam w Barcelonie, były znalezione zupełnym przypadkiem wegańskie lody!!! Była to zwykła lodziarnia z wegańskimi opcjami.
te trzy smaki są wegańskie |
Zjadałam lody kokosowe, czekoladowe i o smaku orzechów laskowych na mleku ryżowym i to były najlepsze lody jakie kiedykolwiek jadłam!!! Naprawdę polecam gelaaati di marco.
Podsumowując opcji wegańskich jest dużo, na happy cow wyrzuca naprawdę imponującą liczbę wyników, jadłam chyba tylko w dwóch miejscach. Dostęp do wegańskich lodów w mieście słońca naprawdę duży, mleko sojowe dostępne w większości kawiarni. To co mnie zdziwiło to brak jogurtów alpro soja w sklepach, być może źle szukałam.
Sorbet z gorzkiej czekolady serwują w Jednorożcu, pyszka:)
Marto serdeczne dzięki za tą info! Muszę spróbować 🙂