Miód z mniszka lekarskiego to dobra alternatywa dla zwykłego miodu, jest wegański, a przy tym podobno baaardzo zdrowy.
Pierwszy raz zetknęłam się z nim około 7 lat temu, gdy specjalista medycyny chińskiej zalecał go osobie bardzo chorej, jako źródło niezbędnych witamin oraz sposób na oczyszczenie organizmu z toksyn. Zrobiliśmy bardzo dużo tego miodu i potem jak przeszłam na weganizm miałam co jeść. W internecie jest mnóstwo stron, na których można przeczytać o właściwościach leczniczych mniszka, także odsyłam do nich.
Miód z mniszka lekarskiego używam jako składnik sosu sałatkowego, do ciasta, do owsianki i wszędzie tam gdzie może zastąpić zwykły miód. Jest bardzo smaczny, a pszczoła, która go zrobiła (czyli ja), nie ma nic przeciwko dzieleniu się nim :).
Podaje przepis na 1000 sztuk mlecza. Zbieramy tylko same kwiaty, bez łodyg. Następnie wykładamy je na papier i zostawiamy na powietrzu, żeby różne owady mogły się ulotnić.
Miód z mniszka lekarskiego
- 1000 kwiatów mlecza
- 2 kg cukru
- sok z jednej cytryny
- 2,5 litra zimnej wody
Do dużego garnka wlewamy 2,5 litra zimnej wody i wrzucamy wszystkie kwiaty. Gotujemy jak najdłużej, ja robiłam to 2 godziny. Zostawiamy kwiaty w garnku na noc.
Następnego dnia, przecedzamy kwiaty na drobnym sitku bądź za pomocą bawełnianej ściereczki, staramy się wydobyć z nich całą wodę.
Do przecedzonej wody dodajemy cukier, ja w swoim przepisie zmniejszyłam ilość cukru i dodałam 2 kg (zamiast 2,5) i wyszedł dobry oraz sok z całej cytryny.
Gotujemy jak najdłużej bez przykrycia, żeby zgęstniał, ja gotowałam 4 godziny. Potem przelewamy do słoiczków, które warto wyparzyć w piekarniku. Zakręcamy na gorąco i zostawiamy do wystygnięcia. Mój miód nie wyszedł bardzo gęsty, przez to, że zmniejszyłam ilość cukru.
W następnym roku, chciałam, żeby był już mega zdrowy i zamiast cukru użyłam erytrolu (naturalny słodzik), niestety pomysł nie wypalił, po wystygnięciu cały miód się skrystalizował i nie można go wyjąć ze słoika :(. Zrobiłam więc najzdrowsze cukierki na świecie, choć żeby wyjąć zawartość słoika musiałam go rozbijać :).